Muzeum Sztuki Współczesnej - CCCB w Barcelonie 

prezentuje wystawę czterech mistrzów animacji



Wystawa odbywa się pod nazwą METAMORFOZA, znaczenie której, w literaturze wyraża postawę buntowniczą, przeciwną kultowi rozumu, formom bycia i postępowania ogółem uznawanego za powszechne. Zmianę tę charakteryzuje protest i ucieczka, zawsze uwarunkowana jakimś wydarzeniem życiowym, doświadczeniem. Za prosty przykład literacki posłużyć nam może postać Makbet'a.

Nie czas i miejsce na literaturę, lecz na sztukę animacji poklatkowej, tej której poświęcił się Władysław Starewicz, poświęca nadal Jan Svankmajer i bracia Quay. Każdego z nich łączy jeden kierunek podróży, zamiłowanie do świata dziecięcej fantazji i magiczny sposób widzenia nie pozbawiony ironii.


Władysław Starewicz              
                                                
W jednym z zaułków sali muzealnej spostrzegam karykaturę wykonaną przez samego artystę, na której on, siedzący, podczas pracy jest ciągnięty za ucho przez Gogola. Starewicz rezygnuje z opisu widzianego świata oczami dobrego obserwatora ludzkiej egzystencji i prawa. Zapatrzony głęboko w dół, z lupom w reku, dostrzega też, otaczającą go przyrodę, która pobudza do życia jego wyobraźnię i dziecięce wspomnienia, zachwyca ona go na tyle, iż nigdy już nie wynurza z niej swojej głowy. Leśne postacie zaczynają odgrywać pierwszoplanową rolę w jego filmach. Pierwszą zaprojektowaną inspiracją były "Walki żuków", następnie bajka Jean de La Fontaine, które były zapowiedzią twórczości pierwszego polskiego animatora. Efekty tricków montażowy i ludowo-bajkowe motywy charakteryzują sposób wypowiedzi artysty. Wraz z żoną, w pracowni Fontenay sous Bois, Starewicz tworzy wydarzenia z nadprzyrodzonego świata, które w imię romantycznej idei wolności wyobraźni prezentują jego autentyczny talent.
Kolekcja 
                                  

                                         
                                                             
Na wystawie, poza kilkoma postaciami z animacji, zobaczyć mogłam jego fantazyjne litografie oraz witrynę, w której umieszczone zostały jego zapiskami z projektów, notowane w języku polskim, rosyjskim, francuskim... Między notatkami widać było także szkice postaci, malownicze maski, powycinane liczby, narzędzia służące do pracy.



Bajeczne postacie w kostiumach, często szytych przez jego żonę oraz postacie z filmu i owady formowane z gałązek wywieszone zostały w witrynach. Fantazję Starowicza strzegą grota przyrody i nadzwyczajne przypowieści, w których nie brak wizji zniekształconego świata obwianego grozą i niebezpieczeństwem.

                                       
                                                                                    "The Devil's Ball"
                                                                                               
                                                                                                                                                                 





Jan Švankmajer stał się powodem, dla którego postanowiłam odwiedzić Muzeum w Barcelonie. Geniusz animacji surrealistycznej ówczesnych czasów, człowiek niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju, żyjący surrealista (sic!).

Pobyt w CCCB był drugim z kolei doświadczeniem, nade spokojnym, jakie mogłam przeżyć przyglądając się z bliska pracom czeskiego artysty. Pierwszy raz, w Galerii Jana Svankmajera w Pradze, kiedy weszłam do pomieszczenia wypełnionego po brzegi jego przedmiotami, moje ręce zaczęły się trząść. Nie udało mi się wykonać żadnego zdjęcia. Parter w nisko stojącej, żółtej, wiejskiej chatce dzieliłó się na dwie małe izby. Przy bielonych ścianach stały półki z książkami, szkice; litografie i porcelana umieszczona w i na starych kredensach, między którymi wisiały plakaty i obrazki. Przedmioty i prace Jana i Ewy Svankmajer, nigdy jeszcze nie znajdowali się oni, razem, tak blisko mnie, ich energia przepływała przeze mnie całkowicie, a ich siła sparaliżowała me ciało.  

Wystawa w CCCB oczywiście jest dużo pełniejsza, prezentuje wytwory wyobraźni artysty, postacie i sposób ich wykonania, technikę.  Marionetki, obrazy, kolaże, przedmioty, rysunki...: sceny wyjęte z filmu i z życia - rzeczy, które stanowiłom cząstkę świata surrealistycznych wizji  Jana i Evy Svankmajer. Fascynujące!






                               

Tym razem spokojniej i w większym rozmiarze mogłam przyjrzeć się pracom, które wcześniej prezentowane były na innych wystawach w Europie, stanęłam kolejny raz visa vis ze sztuką niepowtarzalnego artysty. Marionetki z filmu Faust przerastały mnie swoją wielkością, eksperymenty inspirowane przyrodą zadziwiały zestawieniem. Były też arcimboldowskie rysunki Ewy Svankmajer, które przypominały mi techniką i kolorem obrazki z bajki Erbena. Otesanek siedział zamknięty w małej klatce. W witrynach i na stole można było przyjrzeć się z bliska, procesowi tworzenia postaci do filmu.






                               

Wśród prac, które służyły do zdjęć i animacji filmów Jana Svankmajera na wystawie można było zobaczyć także kilka prac taktylnych, które niestety były za szkłem, niedotykalne. Jednak rozkosz dotyku uzupełniały przedmioty, od których bohater Spiklenci Slasti ( Conspiration of pleasure) nigdy nie stronił. Wizja mocy, jaką jest w stanie wytworzyć dotyk została umieszczona w tej samej części sali.




Artysta także pozwala przyjrzeć się bliżej narzędziom, jakich używa; obrazom, jakie go inspirują i sposobom, w jaki tworzy swój film, na przykład, zekranizowany niedawno film Prežiť svoj život. 

Wystawa jest prezentacją jego wieloletniej pracy i walki o swój osobisty świat.






Spacerując muzealnym korytarzem, od prawej do lewej, za każdym nowym zaułkiem odkrywam nowe zestawienia, uzupełniają one widziane przeze mnie filmy i animacje Svankmajera. Wystawa oddaje niesamowite wrażenie, znów mogę przenieść się w świat, który rozbudza moją wyobraźnie, zachwyca mnie i ożywia moje zmysły; kolejny raz przekonuję się o tym, że istnieje jeszcze świat wolnej wyobraźni twórczej - NOWY ŚWIAT

cdn